To, co do tej pory oferowali, przypominało "oczywiste oczywistości": uwzględnianie ujemnego LIBOR-u, ścięcie spreadu, rezygnację z żądania dodatkowych zabezpieczeń od klientów, którym wartość nieruchomości "rozjechała się" z wartością kredytu. Po fali krytyki dorzucili możliwość zamiany nieruchomości przez klienta bez spłaty kredytu oraz stworzenie funduszu, który finansowałby klientom w tarapatach "wakacje kredytowe" (pieniądze trzeba byłoby oddać). Ale przełomem miała być dopiero propozycja wzięcia przez banki na siebie części odpowiedzialności za wzrost kursu franka w zamian za zobowiązanie klienta do przewalutowania kredytu na złote, gdy kurs "szwajcara" spadnie.
Źródło: http://wyborcza.biz/biznes/1,100897,17999502,Bankowa_nibyoferta_dla_frankowiczow.html