Komornicy twierdzą, że dłużnicy według Biura Informacji Gospodarczej w 98 proc. to ojcowie. Sprytnie ukrywają przed nimi swój majątek i dochody. Pomagają im w tym rodziny, nowi małżonkowie, a nawet pracodawcy, którzy oficjalnie płacą najniższe wynagrodzenia, a resztę dają "pod stołem". A niska ściągalność alimentów "to także efekt braku poczucia honoru i odpowiedzialności za własne dziecko" usłyszały uczestniczki niedawnego Kongresu Kobiet w czasie panelu "Mama, tata i alimenty" oraz braku odczuwalnych konsekwencji prawnych za niepłacenie. Ale wierzyciele alimentacyjni, a raczej wierzycielki, przekonują, że jest jeszcze co najmniej jeden powód słabej ściągalności długów alimentacyjnych. Wiedzą to z własnych doświadczeń. - Komornikom nie opłaca się i nie chce egzekwować alimentów - opowiadały na Kongresie Kobiet w zeszłym tygodniu.
Dlaczego tak jest? Bo na tych sprawach komornik niewiele zarabia, mniej niż na innych, a samo postępowanie jest kosztowne i trzeba się przy nim napracować więcej niż przy pozostałych egzekucjach. Niektórzy komornicy wprost mówią o tym wierzycielkom.
Ta sytuacja bulwersuje Monikę Janus, rzeczniczkę Krajowej Rady Komorniczej. - Jeśli komornik tak patrzy na ten problem, to niech lepiej zajmie się jakimś innym biznesem. Na przykład niech sprzedaje pietruszkę na targu - oburza się komorniczka. - Komornik jest funkcjonariuszem, który w imieniu państwa ma obowiązek ściągnąć alimenty. Nie możemy swojej pracy traktować wyłącznie w kategoriach biznesowych: opłaca się czy nie - mówi.
Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...