O mężczyźnie, którego ciało znaleziono pod koniec ubiegłego tygodnia w toalecie Urzędu Skarbowego przy Wadowickiej, wiemy niewiele.
47-latek nie miał rodziny, kilka lat temu wziął kredyt na mieszkanie. Zdecydował się na pożyczkę we frankach, co stało się źródłem jego późniejszych problemów finansowych. Raty szły w górę, miał kłopot z ich spłacaniem. Ostatecznie zdecydował się na sprzedaż nieruchomości. Ale ponieważ transakcji dokonał przed upływem pięciu lat od kupna mieszkania, Urząd Skarbowy naliczył mu wyższy podatek (wynika to z przepisów, które miały zapobiegać spekulacjom na rynku nieruchomości). Mężczyzna poszedł do sądu, ale przegrał sprawę.
Nie wiadomo, jak to się stało, że przed zamknięciem urzędu nikt nie zauważył, że w środku została osoba z zewnątrz.